Moja znajoma pracuje, a raczej pracowała w dużej hurtowni artykułów gospodarczych. Była to hurtownia, w której można było kupić zarówno krzesła ogrodowe, jak i miski, talerzyki, przedmioty do sprzątania i wiele innych rzeczy.

Pewnego dnia, w hali coś zaczęło śmierdzieć, pojawił się dym, pracownicy zorientowali się, że gdzieś wybuchł pożar. Nie wpadali w panikę, pobiegli do drugiej części po gaśnicę, która niestety nie zadziałała. W tym czasie ogień zaczął się rozprzestrzeniać, dym stawał się coraz bardziej drażniący.
Jeden z pracowników zdążył już zawiadomić straż, inni starali się gasić pożar wiadrami z wodą, co nie skutkowało, ponieważ w budynku znajdowało się bardzo dużo łatwopalnych artykułów.
Ktoś jeszcze przypomniał sobie, że na korytarzu umieszczony jest hydrant, wszyscy pobiegli tam szybko, ale hydrant umieszczony w specjalnej metalowej szafce był zamknięty na klucz. Oczywiście nikt nie miał pojęcia gdzie ten klucz się znajduje.
Dla własnego bezpieczeństwa wyszli z budynku, czekać na straż pożarną. Nie mogli nic więcej zrobić - jak tylko stać i patrzeć jak ich miejsce pracy płonie. Straż pojawiła się dosyć szybko, ale ogień i tak zdążył zniszczyć wszystkie produkty i naruszyć fundamenty hali, która obecnie nadaje się tylko do rozbiórki.
Pracownicy zostali bez pracy, a właściciel bez firmy, z długami. Mam nadzieję, że tak historia będzie nauczką dla innych pracodawców, którzy często liczą na szczęście i zapominają jak ważne są zabezpieczenia ppoż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz